Jak się zaczęła przygoda z brukselką? Proszę powiedzieć, od ilu lat zajmuje się Pan uprawą brukselki i dlaczego akurat ten gatunek wybrał Pan do uprawy polowej?

Marcin Świąder: Zaznaczę, że oprócz kapusty brukselskiej uprawiamy głównie paprykę w tunelach. Są to w większości papryki typu blok. Jest to nasza rodzinna tradycja. Produkcję kapusty brukselskiej zaczęliśmy od 2017 roku. Zmusiła nas do tego sytuacja związana w przymrozkami, które wówczas zniszczyły produkcję papryki w tunelach. Wtedy ratowaliśmy rentowność gospodarstwa, ale… są także plusy tej sytuacji. Ten gatunek bardzo nam się spodobał i dlatego kontynuujemy uprawę równolegle z produkcją dość dużych ilości papryki. Najważniejsze i najbardziej uzasadnione jest to, że okno zbioru brukselki nie wchodzi w okno zbioru papryki. Zbiory brukselki zaczynam w listopadzie, kiedy już skończymy zbiory papryki. Dodatkowo wydłużony jest okres sprzedaży kapusty brukselskiej. Zebrane warzywa można trzymać dość długo – w chłodni zwykle do lutego. Staramy się jednak zbyć je do końca lutego zanim zacznie się „wysyp” nowalijek, w tym kapusty wczesnej, na którą konsumenci czekają.

Ile macie Państwo brukselki na polu i jakie odmiany są w uprawie?

Marcin Świąder: W tym roku kapustę brukselską posadziliśmy na areale 2 ha. Obecnie w uprawie jest wyłącznie odmiana Neptuno. Ta wydaje nam się najlepsza na naszym stanowisku. Muszę jednak wspomnieć, że wcześniej przez trzy lata testowaliśmy różne odmiany. Ale doszliśmy do wniosku, że Neptuno sprawdza się na naszych glebach najlepiej i będziemy kontynuować jej produkcję. Oprócz kapusty brukselskiej mamy 85 tuneli, w których rośnie papryka. Jest to głównie czerwony blok – odmiana Muriel, ale co roku prowadzimy próby uprawą odmian z innych firm. Uprawiamy także żółte papryki typu blok i odmianę Kaptur z firmy Seminis.

Pole przeznaczone pod produkcję kapusty brukselskiej (fot. DŁB)
Pole przeznaczone pod produkcję kapusty brukselskiej (fot. D. Łabanowska-Bury)

Wróćmy do kapusty brukselskiej. Jak wygląda zapotrzebowanie tego gatunku co do nawożenia i stanowiska?

Marcin Świąder: Zdecydowanie nie można uprawiać kapusty po kapuście, bo to grozi pojawianiem się problemów, np. z kiłą kapusty. My oczywiście rotujemy pola pod kapustę brukselską. Przed sadzeniem warzyw kapustnych warto posiać zboża. U nas jest to np. żyto, później jęczmień z facelią. Dopiero po takim płodozmianie na pole podaliśmy obornik i posadziliśmy rozsadę brukselki. Każda kapusta musi mieć uregulowany odczyn gleby, co czasem wymaga dużych nakładów. Ale są także zalety – kapusta brukselska zostawia dużo masy zielonej po zbiorze. Podjęliśmy próby, żeby resztki z kapusty brukselskiej stosować jako dodatek do gleby w tunelach paprykowych. Jest to pewnego rodzaju alternatywa dla obornika. U nas się sprawdza.

Najważniejszym składnikiem dla kapusty brukselskiej jest wapń. Nie sadzimy kapusty po kapuście, ale przed agregatem talerzowym i przed analizą wprowadzamy 500-600 kg wapnia w czystym składniku, np. kredy. Wapń jest niezbędny do budowy rośliny, która osiąga wysokość nawet 1,2 m. Dodatkowo podajemy potas i siarkę. Dolistnie zasilamy rośliny saletrą wapniową z borem. Na zbudowanie wysokiej jakości główek stosujemy mrówczan wapnia, która poprawia także możliwości przechowywania kapusty. Azot stosujemy jedynie do początku września.

Jakie są największe problemy w uprawie kapusty brukselskiej? Czy tę uprawę atakują choroby?

Marcin Świąder: Mimo wysokiego łanu roślin kapusty brukselskiej nie zauważam dużego problemu z chorobami. Większym problemem co roku są szkodniki, które trzeba regularnie monitorować i reagować, aby nie zniszczyły roślin. Podczas zabiegów ochrony warto zwrócić uwagę na dokładne opryskanie roślin, szczególnie dolnych partii, bo z tym może być kłopot.

Największy problem co roku to mszyca kapuściana i mączlik warzywny, ale także drugie pokolenie śmietki kapuścianej, które może uszkadzać dorastające główki. Te dwa pierwsze szkodniki monitorujemy na bieżąco robiąc lustracje na polu. Śmietkę monitorujemy za pomocą pułapek zapachowych. Z gąsienic zjadających liście duży problem stanowią tantniś krzyżowiaczek, którego zwalczamy w maju i czerwcu oraz w lipcu. Są lata, kiedy populacja szkodnika jest faktycznie wysoka.  

Gotowa rozsada kapusty brukselskie, jaką kupujemy z Grupy Krasoń jest zaprawiona Verimarkiem, co sprawia, że nie ma problemu z uszkodzeniami na polu młodych roślin ze strony pierwszego pokolenia śmietki kapuścianej. Dodatkowo staramy się wysadzać ją na pole w maju, już po majowych przymrozkach, co sprawia, że nie mamy problemu z zawiązaniem główek.

Jakim wyzwaniem jest certyfikacja?

Marcin Świąder: Zdecydowaliśmy się na certyfikację już kilka lat wstecz. Certyfikacją mamy objętą nie tylko kapustę brukselską, ale także kapustę pekińską, którą sadzimy przed plonem głównym papryki, a także kapustę głowiastą i dynię. Wszystkie te uprawy są objęte systemem GlobaGAP.

Każdy, kto zechciałby robić warzywa zgodnie z zasadami GlobalGAP powinien pamiętać o zasadach, jakie obowiązują, ale także o tym, co na takiej certyfikacji można zyskać. Posiadanie certyfikatu po tym, jak spełniliśmy zasady certyfikatu pozwala na to, aby móc sprzedać płody zdecydowanie po wyższych cenach. Dodatkowo nie musimy się bać o problemy ze zbytem. Uzyskanie certyfikatu to wyzwanie, bo nie można w sezonie wegetacji stosować środków totalnych, które ułatwiłyby produkcję – my nie możemy ich stosować. Z drugiej zaś strony stosując się do zasad GlobalGAP i integrowanej produkcji możemy zadbać o konsumenta, który jest coraz bardziej świadomy i poszukuje warzyw „bez pozostałości”. Ten trend się rozwija.

Marcin Świąder (fot. DŁB)
Marcin Świąder (fot. D. Łabanowska-Bury)