Jak nie wiadomo o co chodzi…

…to chodzi o pieniądze. Ale czy na pewno? Ja już nie wiem. Niestety w Polsce rządzą dziś markety. Bo to jest skala. I wiem, że to się nie zmieni samo z siebie. To mogą zmienić jedynie konsumenci, którzy szturmem ruszą na dostawców i będą żądać polskich warzyw w okresie ich podaży. Ja osobiście zawsze zwracam uwagę na kraj pochodzenia żywności – lubię wiedzieć, kto produkuje borówki, które jem albo czy czosnek do tapenady nie jest chiński, a no i oczywiście, czy papryka na pewno pochodzi z Południowego Mazowsza! Jednak biorę pod uwagę jeszcze fakt, że bez popytu na nasze, polskie warzywa i owoce nasi krajowi producenci nie dość, że nie będą mieć zbytu, to jeszcze mogą rzucić tę robotę i co wtedy?

Zawsze patrzę na ceny. Pamiętam, że transport jest drogi, bo wysokie są ceny paliwa, a do tego jeszcze tyle się mówi o śladzie węglowym… i zadaję sobie pytanie – dlaczego w sklepach sieciowych w Polsce jest tyle tego importowanych warzyw i owoców w środku lata, kiedy naszych lokalnych jest pod ostatkiem?

Przykład z 30 lipca – arbuzy

Nie będę pisać o wszystkich gatunkach warzyw, bo ten mikrofelieton stałby się zbyt długi, aby go przeczytać. Osobiście zwróciłam uwagę na arbuzy. Dlaczego? A dlatego, że ich produkcja odbywa się lokalnie, w kraju, na coraz większą skalę. Wiem, że w doborze jest kilka ciekawych odmian, a producenci naprawdę mają spektakularne efekty uprawy. Wchodzę do marketu, a tam – ani jednego polskiego arbuza w sprzedaży… jest kilka rodzajów, odmian, wszystko zagraniczne, głównie hiszpańskie. Nie podoba mi się to, że mi, konsumentowi – market nie daje możliwości kupowania w sezonie polskich arbuzów. Zamiast tego są dostępne jedynie hiszpańskie, zrywane „na zielono” i transportowane kilkadziesiąt godzin do Polski. Nie mają ani smaku, ani aromatu tych, jakimi ostatnio raczyłam podniebienie w Potworowie… Jedną z wyróżniających się odmian była wczesna Melia typu Crimson Sweet. Roślina o dużym wigorze nadaje się do uprawy zarówno w tunelach, jak i w polu. Wytwarza bardzo atrakcyjne, aromatyczne owoce o ciemnoczerwonym miąższu. Ich masa wynosi od 7-10 kg.

Patriotyzm lokalny – czy w ogóle istnieje

Na początek zadam pytanie przewrotne, czym jest ten patriotyzm lokalny? Jak mówi ogólnodostępna encyklopedia internetowa, jest to działanie, które stawia na zakorzenienie w środowisku i relacje społeczne, podkreśla siłę podstawowych wartości, w tym chrześcijańskich, praw człowieka, demokracji, gospodarki rynkowej, sprawiedliwości społecznej, czy szacunku do przyrody. Umożliwia i wspiera rozwój podmiotowości społecznej. Wytwarza samorządność i autonomię. No właśnie. Czyli clue. Jeśli będziemy skłaniać się do zakupów hiszpańskich arbuzów w okresie, gdy nasze plantacje oferują te warzywa, to czy nasz polski producent będzie miał zbyt na swoje warzywa? Tylko powinniśmy mieć taki wybór.